Jadłam ciasta o różnych nazwach od kopca kreta, po cycki teściowej. Tworzyłam wersje fit serników itp. i przy tym deserku pomyślałam, że powinien się tak nazywać, żebyście od razu wiedzieli o co chodzi po jego nazwie. Jak nie wiecie to Wam powiem- lekki, nie za słodki, 99 Kcal w kawałku, piec nie trzeba -dream jak nic.
POTRZEBUJEMY
- 200 g ciastek bez cukru, (najlepiej kruchych),
- 1 opakowanie mleka kokosowego light, (głównie gęsta część, ale kilka łyżeczek tej wodnej też się przyda),
- 400 ml mleka, (dowolnego, ale najlepiej chude/półstłuste),
- 1 proszek budyniowy bez cukru,
- 40 g nutelli bez cukru (Fitella) albo czekolady gorzkiej,
- 3-5 łyżek ksylitolu (wg gustu),
- 50 g wiórek do masy i 10 g na wierzch,
- garść jagód albo malin.
Niezbędne kwasy omega-3 EPA i DHA
PRZYGOTOWANIE
Ciastka wykładamy do blaszki, tortownicy czy jak ja, do pokrywki naczynia żaroodpornego. Nie musi być dokładnie i szczelnie. Na to wykładamy pierwszą masę czyli mleko kokosowe z wiórkami i ksylitolem, żeby nie było za gęste warto dodać kilka łyżeczek „wody” z mleka kokosowego. Układamy na to ciasteczka, sypiemy owocki i` do lodówki.
Budyń gotujemy tak jak przykazano na opakowaniu, tyle że w 400 ml mleka i dodając ksylitol. Do gęstego budyniu dodajemy albo łyżkę nutelli bez cukrowej albo rozpuszczoną czekoladę, aby nie było grudek użyjcie miksera. U mnie grudki są i nic z tego tytułu negatywnego nie wynika??.
Jak budyń wystygnie wykładamy go na ciastka.
Na wierzch kruszymy ciasteczka, które zostały i wiórki. Wy możecie czekoladę potarkować jak Wam mało? całość wkładamy do lodówki.
Deserek na finiszu wyglądał tak…
A po kilku godzinach w lodówce można było śmiało wydzielić z niego kosteczkę.
Po nocy będzie miodzio.
SMACZNEGO!