Z racji mody na fitness, siłownię i tym podobne aktywności, masa ludzi przebywa na tak zwanej diecie.
Duża część zamawia w tym celu catering. Najczęściej wątpliwej jakości – z masą produktów pochodzenia mlecznego, glutenu i innych substancji antyodżywczych. Nie mniej często absurdalna jest również kaloryczność takich zestawów – około 1300 kcal, bo przecież trzeba schudnąć.
Inni gotują według diet rozpisanych przez trenera, dietetyka… tu o jakości nie chcę się nawet wypowiadać. Rzadko, bardzo rzadko podejście tych osób do klienta jest właściwe i holistyczne.
Na szczęście jest na świecie trochę osób, które ogarniają temat. Ufff! Chwała im za to. Kłaniam się w pas.
Co jednak stanowi problem w rozpisce od trenera czy dietetyka (jaka by ona nie była) z podaną dokładnie gramaturą posiłków oraz porami ich spożywania? Jestem sobie w stanie wyobrazić, że to ogromny problem dla matki kilkorga dzieci, żony swojego męża, aby gotować sobie zupełnie oddzielne potrawy i porcje. Kto ma na to czas? Jak to się ma do obranego celu?
Jeśli nie jesteś i nie zamierzasz być zawodniczką lub zawodnikiem w jakimkolwiek sporcie, nie musisz, być może nawet nie powinieneś liczyć tego, co zjesz. Zwykła osoba, ćwicząca nawet dwa, trzy razy w tygodniu na siłowni, amatorsko, nie potrzebuje wyszukanej diety i ważenia posiłków! Czego zatem potrzebuje?
Racjonalnego odżywania, zdrowych wyborów! Wystarczy zamienić kilka produktów używanych na co dzień, na ich zdrowsze odpowiedniki. Smażyć na odpowiednim tłuszczu, jeść odpowiednie źródła węglowodanów, jeść mięso. Wyrzucić z menu pieczywo. Dbać, aby posiłki zawierały w sobie wszystkie składniki odżywcze – białko, tłuszcze oraz węglowodany. Na początek wystarczy, jeśli zjesz trzy posiłki dziennie, które zapewnią Ci sytość.
Dlaczego mówię tak, sama trzymając codziennie dietę dopiętą na ostatni guzik? Mianowicie dlatego, że moim celem są zawody sylwetkowe i jeśli chcę się do nich należycie przygotować, muszę dbać o dietę. Poza takim życiem sama nie zdecydowałabym się na restrykcyjną dietę i liczenie kalorii. Zamiast tego wolałabym w sklepie wybrać olej kokosowy zamiast rzepakowego, mąkę ryżową zamiast pszennej i zrezygnować z jedzenia nabiału oraz cukru. Z dozwolonych produktów można stworzyć każde danie, włączając dania kuchni polskiej, takie jak pierogi! Trzeba tylko chcieć i widzieć sens w zamianie nawyków żywieniowych.